Czytam sobie komentarze o wczorajszym dniu na Wall Street.
"CZARNY CZWARTEK"
Wczoraj o godzinie 20:00 polskiego czasu index S&P500 miał -9% bo... uwaga... tadam... pewnien makler (praktykant jak mniemam;D) zamiast wystawić zlecenie sprzedaży miliona akcji wystawił zlecenie na miliard...
What the fuck?! Rozumiem że może mnie, drobnemu spekulancikowi mogą się w nerwach mylić zera (choć nigdy mi się to nie zdarzyło) ale takie tranzakcje to pewnie ktoś potwierdzić musi nie?
Dobrze że nie tłumaczą się jak pewnego razu pracownicy polskiego ZUS-u "KOMPUTER SIĘ POMYLIŁ".
Makler ów - zwany dalej praktykantem, oczywiście straszny błąd popełnił. Spekulanciki zaczęli rwać nie tylko parkiet, zaczęli wyrywać bruk na Wall Street. Gołymi rękoma!!! Wraz z brukiem leciały stop lossy. Trzęśli się tak naprawdę przed swoimi monitorkami pełnymi wykresów i nie mogli uwierzyć w to co się dzieje. Procter & Gamble poleciał na łeb na szyję... Kurcze, żeby sie dyrektor nie dowiedział nasz praktykant musiał szybciutko odkupić akcje. Przypadkowo o 37% tańsze... no i z tej pomyłki nasz praktykant dostanie suty bonusik i pewno awans na starszego machera.
Rynki szybko ochłoną, pozdrawiam wszystki
piątek, 7 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz