Tak przyglądam ludziom zajmującym się profesjonalnie rynkiem ostatnio. Zastanawiam się czy gdybym tak dobrze wykonywał swoją pracę to pewno dawno szef powiedział by mi czułe spierdalaj. Wyganiturowane chłopaki wyszkolone by mówić tak żeby nic konkretnego nie powiedzieć; prezenterzy pogody dla niedoświadczonych inwestorów słuchających ich z otwartym pyszczkiem. Tak jak Pan Kret zapowiada że "Wiatr będzie porywisty lub umiarkowany" tak golden boys z CNBC; analityki; mówią "możliwe są dalsze wzrosty - pod warunkiem że nastroje się nie odmienią, wtedy możliwa jest kilku procentowa korekta. Nie mylą się nigdy! 100% trafność!
Chyba że już postanowią się określić po którejś ze stron; wtedy trafność znacząco im spada. Trafią jeśli się pomylą chyba;)
Nie chodzi mi o to że ktoś się myli; akurat w tej dziedzinie nie ma osób nieomylnych; a jak są - to nie przewidują cen akcji opowiadając o tym małym żuczkom, tylko leżą na gorących wyspach popijając sok z papai czy raczej Chivas Regal. Raczej chodzi mi o ten strach przed porażką; krawatowych prezenterów pogody; jak mówią coś konkretnego opowiadają się za kontynacją trendu. Decydują się opowiedzieć za trendem w momencie jak już umiera i wtedy właśnie ich podpowiedzi są cenne; o ile robisz odwrotnie.
Jak 100% analityków opowiada się za wzrostami należy jak najszybciej zamykać pozycje i inkasować pieniążki.
Tak patrze wlaśnie na wykres EUR/PLN. Jakże uroczy krawaciarz zapowiadał przedwczoraj że teraz to już napewno 3,8. Pewnie kiedyś zgadnie.
Pozdrawiam
czwartek, 4 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz